Jaki jest najlepszy moment na zrobienie rocznego podsumowania? Końcówka grudnia? Styczeń? Początek lutego? Phi, amatorzy... Na moim blogu bije się rekordy i zabawy w podsumowanie urządza się - a co! - z trzymiesięcznym poślizgiem. Wiem, wiem, kazałem Wam czekać na to zestawienie o wieeele za długo... Dlatego teraz posypuję głowę popiołem, obiecuję poprawę i bez zbędnego lania wody prezentuję 50 moich ulubionych singli ubiegłego roku. A że podsumowuję rok 2017, to na każdą piosenkową notkę wyznaczyłem sobie limit dokładnie 17 słów (cobym miał ździebko łatwiej, postanowiłem, że zawartość nawiasów nie będzie temu limitowi podlegać). Gotowi? No to zaczynamy!
kakofoniczny
31 marca 2018
13 lutego 2017
50 najlepszych singli 2016 roku
Kurde, późno się zrobiło... Luty trwa już w najlepsze, a u mnie na blożku ciągle ani widu, ani słychu o jakimkolwiek podsumowaniu roku ubiegłego - pomyślałem, wychodząc z ostatniego egzaminu upiornej sesji zimowej na uniwerku. Hehe, mam plan! Zamiast o 100 singlach napiszę o 50. Zamiast natchnionych i często pretensjonalnych dłuuugaśnych opisów utworów, które na dodatek mało kto czyta, tym razem każdej piosence poświęcę maksymalnie 16 słów - chodzi przecież o rok 20"16", więc da się to wszystko jakoś ładnie powiązać hehe. Nie dość, że wyjdzie fajniej niż zwykle, to jeszcze się nie napracuję (sic!). No i jak pomyślałem, tak zrobiłem. Poniżej 50 moich absolutnie ukochanych singli A.D. 2016. Jednak zanim zanurzycie się w świat licznych k0Z4k tracków, polecam garść odjechanych statystyk-ciekawostek, coby Wam narobić smaka na resztę zestawienia.
19 września 2016
5 najdziwniejszych gatunków muzycznych w dobie (post)internetu
Każdy, kto choć raz zabłądził w "internetach", wie doskonale, jak wielką kopalnią dziwactw jest wirtualny świat. I nie chodzi mi tu tylko o filmiki z kotami, absurdalne (post)memy czy kolejne, wrzucane na YouTube'a odcinki "Studia Yayo" - równie wielkie dziwactwa czyhają w muzycznej części internetowych odmętów. Poniżej o tych 5 najbardziej osobliwych...
25 lipca 2016
Open'er Festival 2016: kakofoniczny alfabet (cz. II)
Gdy 2 lata temu umieściłem na tym blogu pierwszą część relacji z Open'era 2014, nie sądziłem, że kontynuacja kakofonicznego alfabetu przeniesie się dopiero na rok 2016. Ale wiecie co: tak sobie myślę, że może to i dobrze wyszło... Gdybym 24 miesiące temu miał napisać jeszcze więcej głupot pokroju "szkoda, że nie było The Dumplings", teraz czułbym jeszcze większe zażenowanie swoją osobą. A tak: ciągle pozostaje pole do rehabilitacji, ciągle mogę napisać parę słów o największym (jakby nie patrzeć) festiwalu w Polsce, o moich ogólnych wrażeniach, doświadczeniach, o muzycznych zauroczeniach i rozczarowaniach, o quasi-socjologicznych refleksjach - krótko mówiąc: o wszystkim tym, czego nie umiałbym wyrazić w tak bezpretensjonalnej formie jeszcze 2 lata temu.
26 maja 2016
"Lean On" do porzygu... czyli najgorsze i najlepsze kopie Major Lazer
Od wydania "Lean On" minął już ponad rok. W tym czasie przebój Mejdzio Lejza przekroczył na YouTubie magiczną granicę miliarda wyświetleń, pobił rekord w liczbie odtworzeń na Spotify, a przy okazji sprzedał się w nakładzie grubo ponad 4 milionów egzemplarzy w skali globu! W całym tym natłoku potężnych sukcesów nie można jednak zapominać o jednym, który - mimo że nienamacalny i mniej oczywisty - zdaje się mieć znacznie większe znaczenie od pozostałych. Otóż singiel Major Lazer, DJ-a Snake'a i MØ wywarł OGROMNY wpływ na współczesną elektronikę (zwłaszcza tę z okolic EDM-u) i - nie bójmy się tego powiedzieć - zrewolucjonizował cały muzyczny mainstream. Dowód? Po sukcesie komercyjnym "Lean On" jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać mniej lub bardziej udane imitacje tego kawałka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)