19 sierpnia 2015

RECENZJA: CHVRCHES - Leave A Trace



Bez względu na to, co zaraz przeczytacie, musicie wiedzieć, że naprawdę podobała mi się debiutancka płyta CHVRCHES . Oczywiście były tam pozycje kiepskie i kompletnie nietrafione (np. „Under the Tide” czy „Lungs”), jednak całość trzymała niezły poziom, a single promujące ten krążek to były prawdziwe petardy. Weźmy np. takie „The Mother We Share” – epicki, przestrzenny hymn, który sprawił, że o szkockim trio zrobiło się głośno nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i za Oceanem. To był utwór, do którego chciało się wracać - potrafił wzbudzić w słuchaczu solidną porcję emocji, zachwycić prostymi, ale jakże zapadającymi w pamięć liniami syntezatorów i wreszcie nacieszyć się słodziutkim głosem Lauren Mayberry. Po cichu liczyłem, że nowy singiel CHVRCHES, zapowiadający ich drugi album, choć w połowie zapewni mi podobne doznania. Jednak już po pierwszym odsłuchu „Leave a Trace” było jasne, że cholernie się przeliczyłem.

Nie wiem, czy można już mówić o syndromie drugiej płyty, ale jeśli założymy, że na pierwszy ogień w promocji nowego albumu poszła pozycja zdecydowanie wyróżniająca się na tle innych, to jest źle, bardzo źle. Niestety „Leave a Trace” trąci na kilometr brakiem pomysłów, asłuchalnością i masą, łagodnie rzecz ujmując, chybionych rozwiązań. Już sam początek piosenki i te wywołujące odruchy wymiotne, mocno przetworzone wokalne sample wołają o pomstę do nieba. Zwrotka daje odrobinę nadziei na to, że kompozycja pójdzie jeszcze w jakimś zjadliwym kierunku, ale pre-chorus błyskawicznie obraca w pył tę nader optymistyczną wizję. Piszcząco-krzycząca Lauren to za dużo nawet dla kogoś tak przychylnie nastawionego do jej wokalu jak ja. Równie groteskowo brzmi refren – odarty z jakiejkolwiek pomysłowości, melodyjności czy chwytliwości. Było źle i odpychająco? Poczekajcie na mostek przed ostatnim wejściem refrenu. Tam to już w ogóle dzieją się rzeczy, o których filozofom się nie śniło. Przewijające się w tle przetworzone zawodzenie to epicentrum ohydy i wieśniactwa, które doskonale wieńczy ten nieszczęsny utwór.

Po tym, jakich "wrażeń" dostarcza „Leave a Trace”, pozostaje tylko bać się następnych singli CHVRCHES i nadchodzącego pod koniec września drugiego długograja w dyskografii Szkotów. Kto wie, może jednak rzeczona piosenka to tylko wypadek przy pracy, a nie zapowiedź jakiejś większej katastrofy. Chociaż muzyczny zwrot w stronę odartego z jakiejkolwiek kreatywności popu jest tu aż nadto widoczny... Tak czy inaczej fani Lauren i spółki powinni być cholernie zawiedzeni, a ci, którzy już od ponad 2 lat z niedowierzaniem i dezaprobatą przyglądają się zawrotnej karierze zespołu (tutaj chyba najohydniejszy przykład takiego osobnika), pewnie tylko zacierają ręce, by ogłosić, że od początku mieli rację co do jakości muzyki CHVRCHES.



3 komentarze:

  1. Mi właśnie też ta piosenka za bardzo nie przypadła do gustu. Trochę taka nijaka. CHVRCHES w piosence z Ericiem Prydzem w Tether wypadli naprawdę świetnie, ale już bez Prydza jest jakoś słabo w Leave A Trace. :/
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń