
Jeśli Twoi starzy podczas podróży autem z zapałem słuchają
Trójki, to wiedz, że jesteś jedną z tysięcy młodych osób, którzy doskonale
znają ten ból. W kręgach tatusiów 40+ oczywiście rzeczone radio może uchodzić
za wzór ambitnej rozgłośni, swego rodzaju skarbnicę fascynujących
publicystycznych audycji, błyskotliwych bon motów i zadziwiających muzycznych
inspiracji. Ale umówmy się: młode pokolenie tego nie kupi, no chyba że ktoś aspiruje
do roli „starej malutkiej” lub - jak kto woli - do roli zgrzybiałego
adolescenta słuchającego radia wg utartego schematu „lubię, gdy coś se leci w
tle”.
Zanim rozpocznę moją pięciopunktową listę żali do Najjaśniejszej
Trójki, pragnę rzucić ostrzeżenie dla wszystkich tych, którzy panicznie boją
się internetowego hejtu. Niestety w moim wpisie nie obejdzie się bez inwektyw,
słownictwa nacechowanego emocjami i ogólnego jadu skierowanego przeciwko
praktycznie każdej formie działalności Programu Trzeciego. Jeśli więc już teraz
czujecie się urażeni moimi wypocinami, lepiej nie kontynuujcie lektury tego
tekstu. Z czasem będzie tylko ostrzej, bezwzględniej i jeszcze bardziej po
bandzie.
1. Spectrum muzycznego ziewu
Trudno znaleźć stację radiową, która grałaby równie nużącą
muzykę jak Trójka. Piję tutaj nie tylko do tego, czym Myśliwiecka 3/5/7 raczy
słuchaczy na swojej nudnej jak flaki z olejem, bezdusznej, odgórnie narzucanej
playliście. Niestety równie źle, a niekiedy nawet jeszcze gorzej jest wtedy,
gdy za radiowym mikrofonem usiądzie nie koleś od wiadomości, sportu czy kurwa
wystawy w Zachęcie, lecz ktoś teoretycznie ogarnięty muzycznie. Najczęściej w
przerwie między natchnioną gadaniną takiego osobnika usłyszymy szlagiery
pokroju Stana Borysa, Czerwonych Gitar czy Kabaretu Starszych Panów. Serio, gdy
kiedyś cyklicznie musiałem jechać samochodem z moim dziadkiem, zawsze
natrafiałem na audycję kolesia, który z rozrzewnieniem wspominał podobne wspaniałości
lat minionych.
Wiadomo, Trójka jest radiem różnorodnym, więc oprócz Skaldów
i Budki Suflera, musi być tu jeszcze trochę miejsca dla innych tuzów muzyki. Stąd
też, słuchając przez kilka godzin tej wspaniałej rozgłośni, z pewnością
natraficie na co najmniej jedną audycję poświęconą jazzowi i bluesowi. Nie
żebym był szczególnie ambiwalentnie nastawiony do tych gatunków, ale cholera,
gdy słucha się prowadzących podobne audycje dziadków, którzy sprawiają wrażenie
zakonserwowanych jakoś co najmniej 60 lat temu i totalnie zamkniętych na
wszelkie nowe bodźce, to szlag człowieka trafia. Pewnie gdyby usłyszeli
współczesne kompozycje Flying Lotusa czy Thundercata (tu oczywiście piję do
jazzu), wstrząsnęli by głową z dezaprobatą, spojrzeli na siebie i jeden powiedziałby
do drugiego: „eee tam, Marian… wracamy do sprawdzonych klasyków”.
Równie tragicznie jest wtedy, gdy trójkowemu motłochowi
prezentowana jest najświeższa muzyka, głównie ta z rodzimego podwórka. Tu
królują pretensjonalne, pseudo-alternatywne klimaty pokroju Meli Koteluk czy
Gaby Kulki, jak również: wszelkie przepoczwarzenia Voo Voo-Fisz Emade Tworzywo,
najnowsze kompozycje poety naszych czasów - Artura Andrusa, a także nowe single
artystów, którzy jeszcze przez dziesiątki lat będą grali u nas to samo, tymi
samymi środkami, dla tych samych ludzi. Tak, tak: mam tu na myśli przede
wszystkim Dżem, a także Kazika i jego nieśmiertelny Kult – ponownie z wszelkimi
przepoczwarzeniami. Co ciekawe każdy z wymienionych tu artystów ciągle
utrzymuje się na słynnej LP3.

2. Promocja zer
Pozostając przy wątkach muzycznych, nie sposób nie wspomnieć
o „gwiazdach”, jakie uparcie promuje Trójka z całym zastępem swoich redaktorów.
Pamiętam, jak kilka lat temu na Myśliwieckiej onanizowano się nad koncertem
niejakiego Raya Wilsona, który to występ odbył się (a jakże?) w Studiu im.
Agnieszki Osieckiej. Tu pewnie rodzi się pytanie: Who the fuck is Ray Wilson?
No więc tak: koleś jest znany głównie z tego, że w latach 1996-1998 był
wokalistą Genesis. Krótko mówiąc, jest się czym chwalić… Ale to nie koniec
sukcesów tego pana – nasz poczciwy Ray wydał pięć solowych albumów studyjnych,
które (w zależności od krążka) albo nigdzie się nie sprzedały, albo doceniła je
tylko polska i niemiecka publiczność – trochę casus (całe szczęście)
zapomnianego już duetu Hurts, nieprawdaż? Tak czy inaczej to nie koniec
„highlightów” w karierze Raya Wilsona. Jak podaje bowiem niezawodna Wikipedia,
nasz bohater 18 września 2014 roku wystąpił wraz z Budką Suflera na Placu
Zamkowym w Lublinie w ramach koncertu "Memu miastu na do widzenia".
Jak to mówią, „leżącego się nie bije”, dlatego też dajmy już sobie spokój z tym
Rayem i przejdźmy do prawdziwych grubych ryb przemysłu trójkowo-muzycznego w
Polsce.

Podobnych przykładów na promocję rzeczy kompletnie
bezwartościowych przez ludzi z Myśliwieckiej jest jeszcze całe mnóstwo. Choćby ostatnia
płyta Pixies i ostatni album Pink Floyd, czyli dzieła, na które nikt na
Zachodzie nie dał się nabrać i które cała światowa krytyka jednomyślnie zrównała
z ziemią. Oczywiście w Programie Trzecim obie pozycje były żarliwie chwalone,
polecane, poświęcono im dużo uwagi w audycjach autorskich. Efekt tego był taki,
że Polacy po raz kolejny okazali się znakomitym rynkiem zbytu dla „weteranów
rocka”, którzy nie mają już absolutnie nic do zaoferowania, i tym samym The
Endless River - ostatni (za kilka lat może okaże się, że jednak przedostatni)
album Pink Floyd – pokrył się u nas aż potrójną platyną!
3. Zadufane w sobie autorytety
Mówiąc o wątpliwej jakości artystach promowanych w Trójce,
nie sposób nie wspomnieć o ludziach, którzy w podobnych promocyjno-agitacyjnych
akcjach zawsze grają pierwsze skrzypce. Mowa tu oczywiście o zadufanych w sobie
autorytetach, będących już od kilku, kilkunastu, a czasem nawet kilkudziesięciu
lat absolutnie nie do ruszenia w Polskim Radiu, sprawiających wrażenie przyspawanych
do radiowych stołków. Jest wśród nich poczciwy pan Marek, który pod pewnym
względem przypomina mi Tomka Kammela (ale przecież nie będę nikomu zaglądał do
łóżka…). Mistrz Marek niezmiennie puszcza to, co każdy trójkowy słuchacz na
pewno już kiedyś słyszał, ale i tak przecież fajnie się tego słucha. Poza tym jakaż
to kultura osobista u pana Marka, jakiż odprężający głos ma pan Marek i jakże
ciekawie mówi...
Równie wielbiony przez drogich, szanownych słuchaczy jest
Mahcin Kydhyński. Ach, on to ma jeszcze wspanialszy głos! No i muzyka, jaką
prezentuje, oczywiście równie dobra! Bo przecież jakże mógłby się mylić facet,
który wydaje siestowe składanki pod własnym nazwiskiem. Jakże może mylić się
facet, który na liście najchętniej kupowanych płyt w naszym kraju zdetronizował
samego Mistrza Marka Sierockiego. Jakże może mylić się facet, którego na
partnera życiowego wybrała diva polskiej piosenki (ta, dla której jedno imię to
za mało). To się nazywa znawstwo, to się nazywa obycie, to się nazywa klasa
sama w sobie.

Och, podobne wybitne jednostki mógłbym jeszcze wymieniać
godzinami. Tylko nie wiem, czy ma to jakikolwiek sens. Polscy słuchacze
przecież i tak będą dalej zachwycali się tymi nadętymi redaktorami, dalej będą
urzeczeni (ach, jakież to pretensjonalne słowo) całą tą bezwartościową,
zamkniętą na jakiekolwiek nowe bodźce gadaniną, tym całym pieprzonym towarzystwem
wzajemnej adoracji. Dlatego też myślę, że już czas zakończyć moją wielką frustrację
ad personam i nie poświęcać kolejnych linijek tego tekstu np. pewnej pani,
która, pracując w radiu, nie umie mówić „r”.
4. Za hajs podatników baluj
Tak się zastanawiam, dlaczego my wszyscy musimy płacić na to
chujowe radio. Ja go nie słucham, Ty – mam nadzieję – też nie, a i tak oboje
musimy utrzymywać z podatków cały ten moloch. To cholernie niesprawiedliwe, że
fajne alternatywne rozgłośnie - tworzone przez młodych ludzi działających z
powołania, pracujących często za marne grosze albo kompletnie za darmo –
konkurują z państwowymi gigantami takimi jak Trójka na kompletnie nierównych
zasadach. Słucham sobie takiego Radia Kampus w Warszawie, ale jak już wyjadę
poza granice stołecznej aglomeracji, jestem skazany albo na mainstream pokroju
ZETki czy RMF-u, albo właśnie na Trójkę, która dostęp do częstotliwości w
każdym zakątku kraju ma chyba zagwarantowany ustawowo. Najlepiej by było
sprywatyzować to wszystko w cholerę. Jak jest popyt, to się ostanie; jak nie –
to upadnie. I wszyscy będą szczęśliwi. A ci, którzy, broniąc Trójki, powołują
się na mityczną misję publicznych nadawców, niech przełączą się na VOX FM (tam
przecież stacjonuje niezastąpiony Mistrz Marek Sierocki), albo poszukają
szczęścia na falach Złotych Przebojów. Kiedyś działał tam przecież Marek
Niedźwiecki, więc misji z pewnością nie można tej stacji odmówić.
5. Mekka nie żalu?!
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że wiele młodych
ludzi uważa Trójkę za zajebistą alternatywną stację. Pamiętam doskonale, jakie soczyste
hejty rozległy się w kierunku pewnego osławionego Scumbaga, gdy ten zrezygnował
z ogłaszania nowych artystów na Open’era w Trójce na rzecz (podówczas
istniejącego jeszcze) Roxy. Zresztą spróbujcie gdziekolwiek skrytykować ekipę z
Myśliwieckiej, a zaraz okaże się, że jesteście muzycznymi ignorantami i nie
wiecie, co to jest prawdziwa niezależna twórczość. Jakimś cudem tak już się
utarło, że w porządnym towarzystwie lepiej nie poddawać w wątpliwość autorytetu
Najjaśniejszej Trójki.

Swoją drogą, wiecie co jest jeszcze smutne? Masa moich
znajomych, którzy naprawdę słuchają świetnej muzyki (wśród zalajkowanych
artystów są u nich m.in.: Tame Impala, Jon Hopkins, Kendrick Lamar czy
Caribou), z dumą przyznaje się do słuchania Trójki. Kurde, chciałbym kiedyś
spędzić z nimi cały dzień w samochodzie, słuchając tej rozgłośni. Mogę się
założyć, że nie wytrzymają nawet 2 godzin - no chyba że na początek natrafimy
na Program Alternatywny Agnieszki Szydłowskiej. Wtedy zapewne powiedzą coś w
stylu „a nie mówiłam/em, że to świetne radio”. Jednak zaraz potem z pewnością skończy
się raj dla „nie żalowców” i ponownie z radioodbiorników popłynie nudna,
bezpłciowa muzyka sprawiająca wrażenie obliczonej na to, by nie wzbudzać
żadnych emocji i nie łamać jakichkolwiek przyzwyczajeń trójkowych słuchaczy.
Konluzja
Trójka uznawana jest za jedną z najlepszych i najbardziej
opiniotwórczych rozgłośni w Polsce. Ludzie, którzy lubią o sobie myśleć jak o
ambitniejszych słuchaczach czy wręcz radiowych koneserach, bez żadnej refleksji
przyjmują to, co serwuje im na co dzień ekipa z Myśliwieckiej, ba! – jeszcze
się tym wszystkim zachwycają. Pewnie niekiedy zdrowy rozsądek im podpowiada:
„cholera, tego nie da się słuchać… ale nudy!” albo „mam w dupie kolejną nic nie
wnoszącą rozmowę z jakimś gościem”, ale to przecież głupio – nawet tak przed
samym sobą - przyznać się, że przełączam stację, której z dumą słucham od lat. Na
miejscu młodych ludzi aspirujących do bycia świadomymi odbiorcami kultury raz
na zawsze uwolniłbym się od tego zakonserwowanego balastu i poszukałbym radia,
które nie idzie utartymi ścieżkami – szuka głębiej niż redaktorzy Trójki,
puszcza muzykę, której nikt, kto do dzisiaj zachwyca się jedynie Pink Floyd i
Dire Straits, nigdy by nie poznał, inspiruje do samodzielnego myślenia, a nie
do wiernopoddańczego spijania z ust każdego słowa wypowiedzianego przez trójkowy
autorytet. Wiem, że dla wielu może to się wydawać szokujące i kompletnie nie na
miejscu, ale moim zdaniem już lepiej jest słuchać RMF Maxxx czy Eski niż
Trójki. Moja babcia zawsze mi mówi, że nigdy nie wiadomo, co przyda się w
życiu. Może kiedyś, żeby zaimponować przystojnej koleżance, trzeba będzie wyrecytować tytuły najnowszych singli Tiesto, Kamila
Bednarka czy Rity Ory? Oby nie, ale tak czy inaczej więcej emocji (złe też się
liczą) z pewnością dostarczy nawet najbardziej prostacka TOP 40-rozgłośnia niż
do bólu skostniała Trójka.
Zdjęcie z panem Andrusem (moje ulubione) ukradzione z niezastąpionego fanpejdża Hujowe Rzeczy. Przy okazji polecam inny fanpejdż Wychowani na Trójce.
Zdjęcie z panem Andrusem (moje ulubione) ukradzione z niezastąpionego fanpejdża Hujowe Rzeczy. Przy okazji polecam inny fanpejdż Wychowani na Trójce.
W sumie jest tak jak piszesz ale miało być ostro i po bandzie a było prześlizgnięcie się po temacie. Trójka to ulubiona stacja wszystkich homosiów. Jeżeli jakiegoś znacie, zapytajcie o ulubioną rozgłośnię. Na bank odpowie, że Trójka, która to najpierw zrobiła sobie różowe logo a teraz już właściwie całą szatę graficzną swojej strony internetowej ma w tym obrzydliwym kolorze. Najgorzej jest trafić na jakąś imprezę sponsorowaną przez Trójkę bo na wejściu założą człowiekowi różową albo tęczową opaskę na rękę, dadzą różowy poddupnik do siedzenia i kilka innych różowych gadżetów w ramach programu gejowacenia społeczeństwa.
OdpowiedzUsuńPoziom audycji w Trójce na przestrzeni lat spadł dramatycznie. Pamiętajmy o tym, że to kiedyś była naprawdę dobra stacja.
Niestety od lat towarzystwo tam przesiadujące koncentruje się głównie na nieustających jubileuszach, benefisach i kolejnych okrągłych wydaniach Listy Przebojów. Na każdej z takich imprez każdy każdemu obowiązkowo musi powiedzieć jaki jest zajebisty i może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że oni w to potem naprawdę wierzą. Tymczasem rzeczywistość jest odwrotnie proporcjonalna do ilości komplementów.
Za tą muzykę, którą Niedźwiecki puszcza w tych swoich audycjach, już dawno powinien siedzieć. To jest straszniejsze niż wszystkie horrory Stephena Kinga razem wzięte.
Nie wiem w jakim charakterze właściwie pracuje tam Andrus? Jakaś mieszanka błazna z nie wiadomo czym. Ważne chyba, że dla rządzących krajem jest swój. Facet równocześnie dorabia w tefałenie, czyli drugim ulubionym medium pewnej mniejszości.
Kydryński po swojej książce o kryciu dziewczynek w Afryce, nie jest wart chyba jakiegokolwiek komentarza.
Bardzo ale to bardzo trafione jest to, co napisałeś o jakiejkolwiek krytyce tej ekipy. Określenie "hejter" przecież przez nikogo nie jest bardziej promowane, niż przez innego wspaniałego "redaktora" tej rozgłośni - Jerzego O., który każde niewygodne dla siebie pytanie traktuje jako wylew hejterskiego jadu.
Stelmach... pomyślcie o nim a to co przyjdzie Wam do głowy, niech zastąpi mój komentarz.
Dla mnie Trójka to ośmiornica o bardzo długich mackach, dlatego i ja nie napiszę wszystkiego co bym chciał.
Przykre jest jednak co innego: Trójka to taki skondensowany obrazek dramatycznego stanu całego polskiego dziennikarstwa. Z tej całej Trójki, nieważne jaki gówniany utwór by nie puścili ale dowiemy się przynajmniej od prowadzącego audycje kto śpiewał a czasami nawet poznamy tłumaczenie tytułu na nasz język lub dowiemy się czegoś więcej na temat wykonawcy. W większości pozostałych rozgłośni wygląda to zazwyczaj jeszcze gorzej. Puszczają cały czas jakiś syf, przerywają to reklamami i wiadomościami, które ponoć dotyczą naszych spraw. Dowiedzieć się czegokolwiek o muzyce, która przecież jest podstawą funkcjonowania większości rozgłośni - nie sposób.
Trójka to również koncerty w studio Osieckiej. Tego też bym bronił. Mimo że obowiązkowo musi się przez to studio przewinąć każdy przydupas promowany przez Waglewskiego i pewien wielki koncern medialny jako największe odkrycia polskiej sztuki niezależnej, to jednak jest tych koncertów tyle, że rzeczy wspaniałe wcale nie są rzadkością.
Moim zdaniem cały Twój tekst to efekt błędnego pojmowania jednego słowa. To słowo to "misja". Tobie się wydaje, że to coś wzniosłego. Tymczasem media na całym świecie od dawna mają misję, która jednak w żadnym wypadku nie polega na kreowaniu Twoich wysublimowanych gustów. To jest misja zmierzająca do oduczenia ludzi samodzielnego myślenia i zapchania ich sianem. Takimi ludźmi łatwiej jest sterować i w konsekwencji potem wcisnąć im każde gówno jako coś, bez czego ponoć nie potrafią żyć.
Jebanie na program radia publicznego w całości tj. zapomnienie, że musi schlebiać różnym gustom tj. produkować audycje lepsze i gorsze, jest albo wyrazem głupoty, albo złej woli. Proponuję mniej generalizowania i spuszczania się nad swoją alternatywną zajebistością kosztem np. spędzenia niedzielnego przedpołudnia z audycją "Zaraz wracam" Artura Orzecha, lub poniedziałkowego wieczoru z bluesami Manna i jazzami Wróblewskiego.
OdpowiedzUsuńNo tak. To najwygodniejsze tłumaczenie wszystkich nieudaczników z mediów publicznych: musi być do dupy bo to media publiczne, które muszą schlebiać gustom debili. Ja bym to może i kupił, gdyby nie przykład TVP Kultura, który pokazuje że da się coś zrobić porządnie.
UsuńOjej. To może przeczytaj jeszcze raz uważnie. Ani TVP Kultura nie jest w 100% dobra, ani Trójka w 100% zła. Nieudacznikiem jest co najwyżej osoba, która generalizuje do fałszywej tezy.
UsuńRany, skonczyłam właśnie pisać poniższe i przepraszam, musiałam aż na 2 komentarze podzielić, ale spodobało mi się co napisałeś.
OdpowiedzUsuńObrazek z Andrusem mnie rozjebał, chociaż w zasadzie podoba mi się taki zupełnie przeciwny biegun, jak Andrus na 1 miejsu LP3, bo w innych radiach to miejsce zajmuje Ariana Grande, Nicki Minaj, która swoim zapleczem spycha miejsca 2-5 na miejsce 6, Lady Gaga, czy inne tego pokroju, więc to taki trochę ewenement ten Andrus, aczkolwiek za dużo go już. Co do Myśliwieckiej, faktycznie mam wrażenie, że tam ciągle to samo, ale jak prowadzi Stelmach, to przynajmniej jeden plus dla mnie, bo pewnie puści coś Myslovitz (z czasów Rojka, mam nadzieje), a to mnie akurat pasuje, bo mam słabość do nich i nic nie poradzę. Tyle, że po tym jak Rojek odszedł, przestałam ich już słuchać, bo zwyczajnie przestało mi się podobać, a Stelmi cały czas tylko MYSLOMYSLOMYSLO OMÓJBOŻE NOWA PŁYTA Z KOWALONKIEM, a przecież grają teraz okropnie (i bardzo mi smutno).
Fenomenu Pink Floydów nie rozumiałam nigdy, nie da się tego słuchać na trzeźwo. Kydryńskiego nie trawię. Jest chyba najnudniejszą osobą na świecie, a ten jego ton, jakby wiedział wszystko o wszystkim... Normalnie mam ochotę wyciągnać go z tego radia i przywalić. Co do Niedźwieckiego, mam do faceta szacunek, bo swoje dla radia zrobił, a Trójka też jest jednak coś znaczy, tyle że potrzeba jej odświerzenia, bo teraz jedzie na latach swojej świetności (które miała, nie czarujmy się), a za chwilę starzy słuchacze wymrą, zostaniemy my, dzwudziestolatkowie i już za nami nie nadążą. Teraz słucham ich od wielkiego święta, np. Liste włącze, jak sie choinke na święta ubiera, a na codzien słucham londyńskiego XFm, bo się idealnie wstrzela w moje gusta i potrafią tam puścić klasyka jakiegoś typu AC/DC, czy Black Sabbath, albo z drugiej strony - Blur i Oasis, a za chwilę najnowsze Prodigy, Chvrches albo dopiero zaczynającą indie kapelę z Manchesteru, no i robią ciekawe sesje na żywo, nie to, co w Osieckiej. Albo studencka Radiofonia z Krakowa, bo też wszystko na świeżo robią, podobny repertuar co XFm, chociaż czasem puszczą Fisza, to wyłączam.
U nas niestety rynek jest biedny, więc się łapią czego mogą, na przykład tej nieszczęsnej Kumki Olik. A w ogóle od kiedy robią Męskie Granie, to ło jezu, rok dzieli się na PRZED MG, W TRAKCIE MG i PO MG. Świetna inicjatywa i wgl, ale ileż można o tym słuchać, jak oni zafiksowali się na Nosowskiej (którą z resztą uwielbiam, ale bez przesady), Brodce i całej rodzinie Waglewskich, jak leci. Co do pani, która nie mówi "r", kurcze, jej fenomenu też nie rozumiem. Już niech ma tą swoją kulawą dykcje, chociaż dla mnie to w ogóle dziwne, że taką do radia wpuścili, ale cholera jasna, dlaczego ona musi być taka zadufana w sobie? I z kim się przespała, że podobno Z ULICY weszła do Polskiego Radia, zaraz po studiach i już tam została. Bo niestety, pewnie i nie mam racji, ale nic nie poradzę, że takie na mnie sprawia wrażenie, jakby znalazla się tam tylko dlatego, że była dla kogos bardzo miła. I też jak się na czymś zafiksuje, to do porzygu.
Kiedyś jak zaczynałam słuchac tego radia, to było to Arctic Monkeys, potem Kasabian, potem chyba się przeniosła na wszelkich krewnych, jakich miał Serge Gainsbourg, od jego żon i kochanek, po wszystkie możliwe dzieci. Ok, fajna muzyka, też lubię Kasabiana czasem, ale nie w takich ilościach, 24H/7. W ogóle Anka Gacek sprawia wrażenie, jakby wszystko robiła na pokaz, bo tutaj Glastonbury, jestem taka światowa, mam perfumy od Kate Moss, a Kate Moss jest przecież taka fajna, patrzcie, moje nowe szpilki, tutaj znowu wam powiem, że jestem kobietą, ktora zamiast samochodu kupiła torebkę LUŁIZ WITĄ, a tutaj moje zdjęcie toples, bo to przecież takie super być taką wyzwoloną kobietą jak ja. A ten jej program o modzie, CO ZA POMYŁKA. Eh... Też mogłam o niej nie zaczynać, mam z tą kobietą problem ewidentnie.
OdpowiedzUsuńSzydłowska faktycznie jest jasnym punktem, ona mnie zapoznała np. z Modeselektorem. Scumbag Metz dobrze uczynił. Wychodzi na to, że zrzędliwa baba ze mnie, no ale cóż - "bezpłciowa muzyka sprawiająca wrażenie obliczonej na to, by nie wzbudzać żadnych emocji i nie łamać jakichkolwiek przyzwyczajeń trójkowych słuchaczy" - dokładnie. Kilka lat temu, mając 14, 15 lat faktycznie przez chwilę myślałam, że Trójka to taka twierdza dobrego smaku, na morzu plastikowego popu itp. Ale zmądrzałam i wyrosłam, zaczęłam mieć w końcu swoje zdanie, jak to się dzieje, kiedy dorastamy. Bo na początku to było dla mnie nowe, te wszystkie niby legendy muzyki i radia. A potem w końcu zauważyła, że to w koło Macieju to samo i chociaż LP3, wszelkie Topy Wszech Czasów i nawet kilka koncertów z Osieckiej będą dla mnie ważne zawsze i w ogóle cała Trójka, bo w pewien sposób jako pierwsza pokazała mi muzykę inną, niz ta popularna, to już zwyczajnie nie cieszy mnie jej słuchanie.
Jeszcze raz, podoba mi się, że ktoś piszący o muzyce i jakoś siedzący w temacie, ma odmienną opinię niż wszyscy i przynajmniej jedna osoba myśli trochę jak ja. Bo koniec konców, Trójkę szanuję za to co było, ale to co robią w tej stacji teraz... Szkoda, bo z taką historią mogliby naprawdę robić fajne duże rzeczy, a oni sobie tylko w swojej strefie bezpieczeństwa działają, ogłaszając, że robią tak, bo przecież TO WŁAŚNIE JEST DOBRA MUZYKA. Pink Floyd i wąs Niedźwiedzkiego 4ever!
Podpisuję się obiema rękami pod Twoimi oboma komentarzami ;) W Trójce cholernie brakuje świeżości - od lat ci sami ludzie, od lat ta sama muzyka, no i najgorsze w tym wszystkim jest to, że brak temu radiu jakichkolwiek perspektyw. Bo kto tam zrobi rewolucję, skoro wszyscy są w 100% przekonani o swojej zajebistości? Po cichu liczę, że młode pokolenie się zbuntuje, zamiast snobizmu wybierze szczerość "in your face" - taką w stylu mojego tekstu - i może uda się pogonić to całe towarzystwo z Myśliwieckiej do jakiegoś VOX FM czy Złotych Przebojów :D
UsuńJa w Warszawie słucham teraz przede wszystkim Czwórki i Radia Kampus, chociaż brakuje mi takiego radia, jakim kiedyś było Roxy - w 100% zafiksowanego na muzyce alternatywnej. Tam raczej klasyków w stylu AC/DC nie grali (co dla mnie było błogosławieństwem), ale powiem Ci, że "Recover" od CHVRCHES to właśnie tam po raz pierwszy usłyszałem. No i tak zaczęła się moja miłość do tego trio (ostatnio wystawiona na potężną próbę, bo 2 nowe single to totalnie niezjadliwa kaszana). Dzięki Roxy z nastolatka jarającego się "Ligą Hitów Radia Zet" :D stopniowo zmieniłem się w takiego osobnika, jakim jestem teraz. Obczaiłem Piczforki, obaczaiłem NME, Consequence of Sound i się zająłem głębszym hipsterstwem muzycznym :D
Posłuchaj "Strefy rokendrola wolnej od angola", tam inne zasady panują
UsuńCiekawy wpis. Pierwszy raz spotykam się z tym, że ktoś narzeka na Trójkę. Dotychczas czytałam same negatywne komentarze o Esce, RMF FM itp. Fajnie spojrzeć na Trójkę z innego punktu widzenia.
OdpowiedzUsuńU mnie stację tę mam ustawioną w radiu w kuchni. Gdy sobie gotuję to włączam by coś mi tam w tle grało. Trochę wkurza mnie spora ilość przegadanych audycji (gdzie muzyka???), ale doceniam, że można tam usłyszeć też nie-singlowe numery. Do dzisiaj jestem w szoku, że puścili raz połowę ostatniej płyty Queens of the stone age.
Pozdrawiam.
Zapraszam na nową recenzję na http://the-rockferry.blog.onet.pl
Ja osobiście lubię posłuchać radia, ale najbardziej muzykę, choć czasem programy publicystyczne również. Nawet posiadam taki radioodbiornik z prawdziwego zdarzenia https://www.oleole.pl/radioodbiorniki.bhtml , bo jednak słuchanie przez telefon to nie to samo
OdpowiedzUsuńJa mam swoje ulubione stacje radiowe, których słucham cały czas jadąc samochodem.
OdpowiedzUsuń