11 sierpnia 2015

To nie jest radio dla młodych ludzi

Jeśli Twoi starzy podczas podróży autem z zapałem słuchają Trójki, to wiedz, że jesteś jedną z tysięcy młodych osób, którzy doskonale znają ten ból. W kręgach tatusiów 40+ oczywiście rzeczone radio może uchodzić za wzór ambitnej rozgłośni, swego rodzaju skarbnicę fascynujących publicystycznych audycji, błyskotliwych bon motów i zadziwiających muzycznych inspiracji. Ale umówmy się: młode pokolenie tego nie kupi, no chyba że ktoś aspiruje do roli „starej malutkiej” lub - jak kto woli - do roli zgrzybiałego adolescenta słuchającego radia wg utartego schematu „lubię, gdy coś se leci w tle”.

Zanim rozpocznę moją pięciopunktową listę żali do Najjaśniejszej Trójki, pragnę rzucić ostrzeżenie dla wszystkich tych, którzy panicznie boją się internetowego hejtu. Niestety w moim wpisie nie obejdzie się bez inwektyw, słownictwa nacechowanego emocjami i ogólnego jadu skierowanego przeciwko praktycznie każdej formie działalności Programu Trzeciego. Jeśli więc już teraz czujecie się urażeni moimi wypocinami, lepiej nie kontynuujcie lektury tego tekstu. Z czasem będzie tylko ostrzej, bezwzględniej i jeszcze bardziej po bandzie.


1. Spectrum muzycznego ziewu

Trudno znaleźć stację radiową, która grałaby równie nużącą muzykę jak Trójka. Piję tutaj nie tylko do tego, czym Myśliwiecka 3/5/7 raczy słuchaczy na swojej nudnej jak flaki z olejem, bezdusznej, odgórnie narzucanej playliście. Niestety równie źle, a niekiedy nawet jeszcze gorzej jest wtedy, gdy za radiowym mikrofonem usiądzie nie koleś od wiadomości, sportu czy kurwa wystawy w Zachęcie, lecz ktoś teoretycznie ogarnięty muzycznie. Najczęściej w przerwie między natchnioną gadaniną takiego osobnika usłyszymy szlagiery pokroju Stana Borysa, Czerwonych Gitar czy Kabaretu Starszych Panów. Serio, gdy kiedyś cyklicznie musiałem jechać samochodem z moim dziadkiem, zawsze natrafiałem na audycję kolesia, który z rozrzewnieniem wspominał podobne wspaniałości lat minionych.

Wiadomo, Trójka jest radiem różnorodnym, więc oprócz Skaldów i Budki Suflera, musi być tu jeszcze trochę miejsca dla innych tuzów muzyki. Stąd też, słuchając przez kilka godzin tej wspaniałej rozgłośni, z pewnością natraficie na co najmniej jedną audycję poświęconą jazzowi i bluesowi. Nie żebym był szczególnie ambiwalentnie nastawiony do tych gatunków, ale cholera, gdy słucha się prowadzących podobne audycje dziadków, którzy sprawiają wrażenie zakonserwowanych jakoś co najmniej 60 lat temu i totalnie zamkniętych na wszelkie nowe bodźce, to szlag człowieka trafia. Pewnie gdyby usłyszeli współczesne kompozycje Flying Lotusa czy Thundercata (tu oczywiście piję do jazzu), wstrząsnęli by głową z dezaprobatą, spojrzeli na siebie i jeden powiedziałby do drugiego: „eee tam, Marian… wracamy do sprawdzonych klasyków”.

Równie tragicznie jest wtedy, gdy trójkowemu motłochowi prezentowana jest najświeższa muzyka, głównie ta z rodzimego podwórka. Tu królują pretensjonalne, pseudo-alternatywne klimaty pokroju Meli Koteluk czy Gaby Kulki, jak również: wszelkie przepoczwarzenia Voo Voo-Fisz Emade Tworzywo, najnowsze kompozycje poety naszych czasów - Artura Andrusa, a także nowe single artystów, którzy jeszcze przez dziesiątki lat będą grali u nas to samo, tymi samymi środkami, dla tych samych ludzi. Tak, tak: mam tu na myśli przede wszystkim Dżem, a także Kazika i jego nieśmiertelny Kult – ponownie z wszelkimi przepoczwarzeniami. Co ciekawe każdy z wymienionych tu artystów ciągle utrzymuje się na słynnej LP3.


2. Promocja zer

Pozostając przy wątkach muzycznych, nie sposób nie wspomnieć o „gwiazdach”, jakie uparcie promuje Trójka z całym zastępem swoich redaktorów. Pamiętam, jak kilka lat temu na Myśliwieckiej onanizowano się nad koncertem niejakiego Raya Wilsona, który to występ odbył się (a jakże?) w Studiu im. Agnieszki Osieckiej. Tu pewnie rodzi się pytanie: Who the fuck is Ray Wilson? No więc tak: koleś jest znany głównie z tego, że w latach 1996-1998 był wokalistą Genesis. Krótko mówiąc, jest się czym chwalić… Ale to nie koniec sukcesów tego pana – nasz poczciwy Ray wydał pięć solowych albumów studyjnych, które (w zależności od krążka) albo nigdzie się nie sprzedały, albo doceniła je tylko polska i niemiecka publiczność – trochę casus (całe szczęście) zapomnianego już duetu Hurts, nieprawdaż? Tak czy inaczej to nie koniec „highlightów” w karierze Raya Wilsona. Jak podaje bowiem niezawodna Wikipedia, nasz bohater 18 września 2014 roku wystąpił wraz z Budką Suflera na Placu Zamkowym w Lublinie w ramach koncertu "Memu miastu na do widzenia". Jak to mówią, „leżącego się nie bije”, dlatego też dajmy już sobie spokój z tym Rayem i przejdźmy do prawdziwych grubych ryb przemysłu trójkowo-muzycznego w Polsce.

Pisząc „grube ryby”, miałem na myśli kogoś znacznie bardziej wpływowego na naszym podwórku, niż jakiś „no name”, któremu raz udało się dojść ze swoją płytą na 17. miejsce zestawienia OLIS. A że musi być kontrowersyjnie, to w sekcji pod tytułem „Promocja zer” napiszę o Stingu… Nie odkryję chyba Ameryki, jeśli stwierdzę, że w Polsce ten były frontman The Police jest wręcz ubóstwiany. Koleś przyjeżdża do naszego nieszczęśliwego kraju pizdyliard razy w roku, a sale koncertowe – ba! hale koncertowe – za każdym razem wypełniają się do ostatniego fana. Podobnie jest z płytami, jakie sygnowane są imieniem tego artysty. Bez względu na to, czy wydawana jest kolejna reedycja jego albumu, jakaś wersja deluxe czy może reinterpretacja dawnej twórczości na modłę świąteczną, symfoniczną czy jakąkolwiek inną (czytaj: odgrzewany kotlet) – niestety za każdym razem, parafrazując klasyka, „ciemny lud i tak to kupi”. A Trójka i tak to będzie polecać! Status płyty tygodnia, pierwsze miejsce singla na LP3, onanizowanie się nad postacią Stinga przez Mahcina Kydhyńskiego, patronaty medialne, wywiady – czego dusza zapragnie. Bez względu na to, jakie gówno wypuści pan Sumner, jak bardzo po raz kolejny pokaże, że gardzi swoimi fanami, wydając już po raz enty odarte z inwencji twórczej kotlety, Najjaśniejsza Trójka i tak się będzie tym zachwycać. Bo to w końcu taaaaki zasłużony artysta!

Podobnych przykładów na promocję rzeczy kompletnie bezwartościowych przez ludzi z Myśliwieckiej jest jeszcze całe mnóstwo. Choćby ostatnia płyta Pixies i ostatni album Pink Floyd, czyli dzieła, na które nikt na Zachodzie nie dał się nabrać i które cała światowa krytyka jednomyślnie zrównała z ziemią. Oczywiście w Programie Trzecim obie pozycje były żarliwie chwalone, polecane, poświęcono im dużo uwagi w audycjach autorskich. Efekt tego był taki, że Polacy po raz kolejny okazali się znakomitym rynkiem zbytu dla „weteranów rocka”, którzy nie mają już absolutnie nic do zaoferowania, i tym samym The Endless River - ostatni (za kilka lat może okaże się, że jednak przedostatni) album Pink Floyd – pokrył się u nas aż potrójną platyną!


3. Zadufane w sobie autorytety

Mówiąc o wątpliwej jakości artystach promowanych w Trójce, nie sposób nie wspomnieć o ludziach, którzy w podobnych promocyjno-agitacyjnych akcjach zawsze grają pierwsze skrzypce. Mowa tu oczywiście o zadufanych w sobie autorytetach, będących już od kilku, kilkunastu, a czasem nawet kilkudziesięciu lat absolutnie nie do ruszenia w Polskim Radiu, sprawiających wrażenie przyspawanych do radiowych stołków. Jest wśród nich poczciwy pan Marek, który pod pewnym względem przypomina mi Tomka Kammela (ale przecież nie będę nikomu zaglądał do łóżka…). Mistrz Marek niezmiennie puszcza to, co każdy trójkowy słuchacz na pewno już kiedyś słyszał, ale i tak przecież fajnie się tego słucha. Poza tym jakaż to kultura osobista u pana Marka, jakiż odprężający głos ma pan Marek i jakże ciekawie mówi...

Równie wielbiony przez drogich, szanownych słuchaczy jest Mahcin Kydhyński. Ach, on to ma jeszcze wspanialszy głos! No i muzyka, jaką prezentuje, oczywiście równie dobra! Bo przecież jakże mógłby się mylić facet, który wydaje siestowe składanki pod własnym nazwiskiem. Jakże może mylić się facet, który na liście najchętniej kupowanych płyt w naszym kraju zdetronizował samego Mistrza Marka Sierockiego. Jakże może mylić się facet, którego na partnera życiowego wybrała diva polskiej piosenki (ta, dla której jedno imię to za mało). To się nazywa znawstwo, to się nazywa obycie, to się nazywa klasa sama w sobie.


Och, podobne wybitne jednostki mógłbym jeszcze wymieniać godzinami. Tylko nie wiem, czy ma to jakikolwiek sens. Polscy słuchacze przecież i tak będą dalej zachwycali się tymi nadętymi redaktorami, dalej będą urzeczeni (ach, jakież to pretensjonalne słowo) całą tą bezwartościową, zamkniętą na jakiekolwiek nowe bodźce gadaniną, tym całym pieprzonym towarzystwem wzajemnej adoracji. Dlatego też myślę, że już czas zakończyć moją wielką frustrację ad personam i nie poświęcać kolejnych linijek tego tekstu np. pewnej pani, która, pracując w radiu, nie umie mówić „r”.


4. Za hajs podatników baluj

Tak się zastanawiam, dlaczego my wszyscy musimy płacić na to chujowe radio. Ja go nie słucham, Ty – mam nadzieję – też nie, a i tak oboje musimy utrzymywać z podatków cały ten moloch. To cholernie niesprawiedliwe, że fajne alternatywne rozgłośnie - tworzone przez młodych ludzi działających z powołania, pracujących często za marne grosze albo kompletnie za darmo – konkurują z państwowymi gigantami takimi jak Trójka na kompletnie nierównych zasadach. Słucham sobie takiego Radia Kampus w Warszawie, ale jak już wyjadę poza granice stołecznej aglomeracji, jestem skazany albo na mainstream pokroju ZETki czy RMF-u, albo właśnie na Trójkę, która dostęp do częstotliwości w każdym zakątku kraju ma chyba zagwarantowany ustawowo. Najlepiej by było sprywatyzować to wszystko w cholerę. Jak jest popyt, to się ostanie; jak nie – to upadnie. I wszyscy będą szczęśliwi. A ci, którzy, broniąc Trójki, powołują się na mityczną misję publicznych nadawców, niech przełączą się na VOX FM (tam przecież stacjonuje niezastąpiony Mistrz Marek Sierocki), albo poszukają szczęścia na falach Złotych Przebojów. Kiedyś działał tam przecież Marek Niedźwiecki, więc misji z pewnością nie można tej stacji odmówić.


5. Mekka nie żalu?!

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że wiele młodych ludzi uważa Trójkę za zajebistą alternatywną stację. Pamiętam doskonale, jakie soczyste hejty rozległy się w kierunku pewnego osławionego Scumbaga, gdy ten zrezygnował z ogłaszania nowych artystów na Open’era w Trójce na rzecz (podówczas istniejącego jeszcze) Roxy. Zresztą spróbujcie gdziekolwiek skrytykować ekipę z Myśliwieckiej, a zaraz okaże się, że jesteście muzycznymi ignorantami i nie wiecie, co to jest prawdziwa niezależna twórczość. Jakimś cudem tak już się utarło, że w porządnym towarzystwie lepiej nie poddawać w wątpliwość autorytetu Najjaśniejszej Trójki.


Swoją drogą, wiecie co jest jeszcze smutne? Masa moich znajomych, którzy naprawdę słuchają świetnej muzyki (wśród zalajkowanych artystów są u nich m.in.: Tame Impala, Jon Hopkins, Kendrick Lamar czy Caribou), z dumą przyznaje się do słuchania Trójki. Kurde, chciałbym kiedyś spędzić z nimi cały dzień w samochodzie, słuchając tej rozgłośni. Mogę się założyć, że nie wytrzymają nawet 2 godzin - no chyba że na początek natrafimy na Program Alternatywny Agnieszki Szydłowskiej. Wtedy zapewne powiedzą coś w stylu „a nie mówiłam/em, że to świetne radio”. Jednak zaraz potem z pewnością skończy się raj dla „nie żalowców” i ponownie z radioodbiorników popłynie nudna, bezpłciowa muzyka sprawiająca wrażenie obliczonej na to, by nie wzbudzać żadnych emocji i nie łamać jakichkolwiek przyzwyczajeń trójkowych słuchaczy.


Konluzja

Trójka uznawana jest za jedną z najlepszych i najbardziej opiniotwórczych rozgłośni w Polsce. Ludzie, którzy lubią o sobie myśleć jak o ambitniejszych słuchaczach czy wręcz radiowych koneserach, bez żadnej refleksji przyjmują to, co serwuje im na co dzień ekipa z Myśliwieckiej, ba! – jeszcze się tym wszystkim zachwycają. Pewnie niekiedy zdrowy rozsądek im podpowiada: „cholera, tego nie da się słuchać… ale nudy!” albo „mam w dupie kolejną nic nie wnoszącą rozmowę z jakimś gościem”, ale to przecież głupio – nawet tak przed samym sobą - przyznać się, że przełączam stację, której z dumą słucham od lat. Na miejscu młodych ludzi aspirujących do bycia świadomymi odbiorcami kultury raz na zawsze uwolniłbym się od tego zakonserwowanego balastu i poszukałbym radia, które nie idzie utartymi ścieżkami – szuka głębiej niż redaktorzy Trójki, puszcza muzykę, której nikt, kto do dzisiaj zachwyca się jedynie Pink Floyd i Dire Straits, nigdy by nie poznał, inspiruje do samodzielnego myślenia, a nie do wiernopoddańczego spijania z ust każdego słowa wypowiedzianego przez trójkowy autorytet. Wiem, że dla wielu może to się wydawać szokujące i kompletnie nie na miejscu, ale moim zdaniem już lepiej jest słuchać RMF Maxxx czy Eski niż Trójki. Moja babcia zawsze mi mówi, że nigdy nie wiadomo, co przyda się w życiu. Może kiedyś, żeby zaimponować przystojnej koleżance, trzeba będzie wyrecytować tytuły najnowszych singli Tiesto, Kamila Bednarka czy Rity Ory? Oby nie, ale tak czy inaczej więcej emocji (złe też się liczą) z pewnością dostarczy nawet najbardziej prostacka TOP 40-rozgłośnia niż do bólu skostniała Trójka.

Zdjęcie z panem Andrusem (moje ulubione) ukradzione z niezastąpionego fanpejdża Hujowe Rzeczy. Przy okazji polecam inny fanpejdż Wychowani na Trójce.

11 komentarzy:

  1. W sumie jest tak jak piszesz ale miało być ostro i po bandzie a było prześlizgnięcie się po temacie. Trójka to ulubiona stacja wszystkich homosiów. Jeżeli jakiegoś znacie, zapytajcie o ulubioną rozgłośnię. Na bank odpowie, że Trójka, która to najpierw zrobiła sobie różowe logo a teraz już właściwie całą szatę graficzną swojej strony internetowej ma w tym obrzydliwym kolorze. Najgorzej jest trafić na jakąś imprezę sponsorowaną przez Trójkę bo na wejściu założą człowiekowi różową albo tęczową opaskę na rękę, dadzą różowy poddupnik do siedzenia i kilka innych różowych gadżetów w ramach programu gejowacenia społeczeństwa.
    Poziom audycji w Trójce na przestrzeni lat spadł dramatycznie. Pamiętajmy o tym, że to kiedyś była naprawdę dobra stacja.
    Niestety od lat towarzystwo tam przesiadujące koncentruje się głównie na nieustających jubileuszach, benefisach i kolejnych okrągłych wydaniach Listy Przebojów. Na każdej z takich imprez każdy każdemu obowiązkowo musi powiedzieć jaki jest zajebisty i może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że oni w to potem naprawdę wierzą. Tymczasem rzeczywistość jest odwrotnie proporcjonalna do ilości komplementów.
    Za tą muzykę, którą Niedźwiecki puszcza w tych swoich audycjach, już dawno powinien siedzieć. To jest straszniejsze niż wszystkie horrory Stephena Kinga razem wzięte.
    Nie wiem w jakim charakterze właściwie pracuje tam Andrus? Jakaś mieszanka błazna z nie wiadomo czym. Ważne chyba, że dla rządzących krajem jest swój. Facet równocześnie dorabia w tefałenie, czyli drugim ulubionym medium pewnej mniejszości.
    Kydryński po swojej książce o kryciu dziewczynek w Afryce, nie jest wart chyba jakiegokolwiek komentarza.
    Bardzo ale to bardzo trafione jest to, co napisałeś o jakiejkolwiek krytyce tej ekipy. Określenie "hejter" przecież przez nikogo nie jest bardziej promowane, niż przez innego wspaniałego "redaktora" tej rozgłośni - Jerzego O., który każde niewygodne dla siebie pytanie traktuje jako wylew hejterskiego jadu.
    Stelmach... pomyślcie o nim a to co przyjdzie Wam do głowy, niech zastąpi mój komentarz.
    Dla mnie Trójka to ośmiornica o bardzo długich mackach, dlatego i ja nie napiszę wszystkiego co bym chciał.
    Przykre jest jednak co innego: Trójka to taki skondensowany obrazek dramatycznego stanu całego polskiego dziennikarstwa. Z tej całej Trójki, nieważne jaki gówniany utwór by nie puścili ale dowiemy się przynajmniej od prowadzącego audycje kto śpiewał a czasami nawet poznamy tłumaczenie tytułu na nasz język lub dowiemy się czegoś więcej na temat wykonawcy. W większości pozostałych rozgłośni wygląda to zazwyczaj jeszcze gorzej. Puszczają cały czas jakiś syf, przerywają to reklamami i wiadomościami, które ponoć dotyczą naszych spraw. Dowiedzieć się czegokolwiek o muzyce, która przecież jest podstawą funkcjonowania większości rozgłośni - nie sposób.
    Trójka to również koncerty w studio Osieckiej. Tego też bym bronił. Mimo że obowiązkowo musi się przez to studio przewinąć każdy przydupas promowany przez Waglewskiego i pewien wielki koncern medialny jako największe odkrycia polskiej sztuki niezależnej, to jednak jest tych koncertów tyle, że rzeczy wspaniałe wcale nie są rzadkością.
    Moim zdaniem cały Twój tekst to efekt błędnego pojmowania jednego słowa. To słowo to "misja". Tobie się wydaje, że to coś wzniosłego. Tymczasem media na całym świecie od dawna mają misję, która jednak w żadnym wypadku nie polega na kreowaniu Twoich wysublimowanych gustów. To jest misja zmierzająca do oduczenia ludzi samodzielnego myślenia i zapchania ich sianem. Takimi ludźmi łatwiej jest sterować i w konsekwencji potem wcisnąć im każde gówno jako coś, bez czego ponoć nie potrafią żyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jebanie na program radia publicznego w całości tj. zapomnienie, że musi schlebiać różnym gustom tj. produkować audycje lepsze i gorsze, jest albo wyrazem głupoty, albo złej woli. Proponuję mniej generalizowania i spuszczania się nad swoją alternatywną zajebistością kosztem np. spędzenia niedzielnego przedpołudnia z audycją "Zaraz wracam" Artura Orzecha, lub poniedziałkowego wieczoru z bluesami Manna i jazzami Wróblewskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. To najwygodniejsze tłumaczenie wszystkich nieudaczników z mediów publicznych: musi być do dupy bo to media publiczne, które muszą schlebiać gustom debili. Ja bym to może i kupił, gdyby nie przykład TVP Kultura, który pokazuje że da się coś zrobić porządnie.

      Usuń
    2. Ojej. To może przeczytaj jeszcze raz uważnie. Ani TVP Kultura nie jest w 100% dobra, ani Trójka w 100% zła. Nieudacznikiem jest co najwyżej osoba, która generalizuje do fałszywej tezy.

      Usuń
  3. Rany, skonczyłam właśnie pisać poniższe i przepraszam, musiałam aż na 2 komentarze podzielić, ale spodobało mi się co napisałeś.
    Obrazek z Andrusem mnie rozjebał, chociaż w zasadzie podoba mi się taki zupełnie przeciwny biegun, jak Andrus na 1 miejsu LP3, bo w innych radiach to miejsce zajmuje Ariana Grande, Nicki Minaj, która swoim zapleczem spycha miejsca 2-5 na miejsce 6, Lady Gaga, czy inne tego pokroju, więc to taki trochę ewenement ten Andrus, aczkolwiek za dużo go już. Co do Myśliwieckiej, faktycznie mam wrażenie, że tam ciągle to samo, ale jak prowadzi Stelmach, to przynajmniej jeden plus dla mnie, bo pewnie puści coś Myslovitz (z czasów Rojka, mam nadzieje), a to mnie akurat pasuje, bo mam słabość do nich i nic nie poradzę. Tyle, że po tym jak Rojek odszedł, przestałam ich już słuchać, bo zwyczajnie przestało mi się podobać, a Stelmi cały czas tylko MYSLOMYSLOMYSLO OMÓJBOŻE NOWA PŁYTA Z KOWALONKIEM, a przecież grają teraz okropnie (i bardzo mi smutno).
    Fenomenu Pink Floydów nie rozumiałam nigdy, nie da się tego słuchać na trzeźwo. Kydryńskiego nie trawię. Jest chyba najnudniejszą osobą na świecie, a ten jego ton, jakby wiedział wszystko o wszystkim... Normalnie mam ochotę wyciągnać go z tego radia i przywalić. Co do Niedźwieckiego, mam do faceta szacunek, bo swoje dla radia zrobił, a Trójka też jest jednak coś znaczy, tyle że potrzeba jej odświerzenia, bo teraz jedzie na latach swojej świetności (które miała, nie czarujmy się), a za chwilę starzy słuchacze wymrą, zostaniemy my, dzwudziestolatkowie i już za nami nie nadążą. Teraz słucham ich od wielkiego święta, np. Liste włącze, jak sie choinke na święta ubiera, a na codzien słucham londyńskiego XFm, bo się idealnie wstrzela w moje gusta i potrafią tam puścić klasyka jakiegoś typu AC/DC, czy Black Sabbath, albo z drugiej strony - Blur i Oasis, a za chwilę najnowsze Prodigy, Chvrches albo dopiero zaczynającą indie kapelę z Manchesteru, no i robią ciekawe sesje na żywo, nie to, co w Osieckiej. Albo studencka Radiofonia z Krakowa, bo też wszystko na świeżo robią, podobny repertuar co XFm, chociaż czasem puszczą Fisza, to wyłączam.
    U nas niestety rynek jest biedny, więc się łapią czego mogą, na przykład tej nieszczęsnej Kumki Olik. A w ogóle od kiedy robią Męskie Granie, to ło jezu, rok dzieli się na PRZED MG, W TRAKCIE MG i PO MG. Świetna inicjatywa i wgl, ale ileż można o tym słuchać, jak oni zafiksowali się na Nosowskiej (którą z resztą uwielbiam, ale bez przesady), Brodce i całej rodzinie Waglewskich, jak leci. Co do pani, która nie mówi "r", kurcze, jej fenomenu też nie rozumiem. Już niech ma tą swoją kulawą dykcje, chociaż dla mnie to w ogóle dziwne, że taką do radia wpuścili, ale cholera jasna, dlaczego ona musi być taka zadufana w sobie? I z kim się przespała, że podobno Z ULICY weszła do Polskiego Radia, zaraz po studiach i już tam została. Bo niestety, pewnie i nie mam racji, ale nic nie poradzę, że takie na mnie sprawia wrażenie, jakby znalazla się tam tylko dlatego, że była dla kogos bardzo miła. I też jak się na czymś zafiksuje, to do porzygu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś jak zaczynałam słuchac tego radia, to było to Arctic Monkeys, potem Kasabian, potem chyba się przeniosła na wszelkich krewnych, jakich miał Serge Gainsbourg, od jego żon i kochanek, po wszystkie możliwe dzieci. Ok, fajna muzyka, też lubię Kasabiana czasem, ale nie w takich ilościach, 24H/7. W ogóle Anka Gacek sprawia wrażenie, jakby wszystko robiła na pokaz, bo tutaj Glastonbury, jestem taka światowa, mam perfumy od Kate Moss, a Kate Moss jest przecież taka fajna, patrzcie, moje nowe szpilki, tutaj znowu wam powiem, że jestem kobietą, ktora zamiast samochodu kupiła torebkę LUŁIZ WITĄ, a tutaj moje zdjęcie toples, bo to przecież takie super być taką wyzwoloną kobietą jak ja. A ten jej program o modzie, CO ZA POMYŁKA. Eh... Też mogłam o niej nie zaczynać, mam z tą kobietą problem ewidentnie.
    Szydłowska faktycznie jest jasnym punktem, ona mnie zapoznała np. z Modeselektorem. Scumbag Metz dobrze uczynił. Wychodzi na to, że zrzędliwa baba ze mnie, no ale cóż - "bezpłciowa muzyka sprawiająca wrażenie obliczonej na to, by nie wzbudzać żadnych emocji i nie łamać jakichkolwiek przyzwyczajeń trójkowych słuchaczy" - dokładnie. Kilka lat temu, mając 14, 15 lat faktycznie przez chwilę myślałam, że Trójka to taka twierdza dobrego smaku, na morzu plastikowego popu itp. Ale zmądrzałam i wyrosłam, zaczęłam mieć w końcu swoje zdanie, jak to się dzieje, kiedy dorastamy. Bo na początku to było dla mnie nowe, te wszystkie niby legendy muzyki i radia. A potem w końcu zauważyła, że to w koło Macieju to samo i chociaż LP3, wszelkie Topy Wszech Czasów i nawet kilka koncertów z Osieckiej będą dla mnie ważne zawsze i w ogóle cała Trójka, bo w pewien sposób jako pierwsza pokazała mi muzykę inną, niz ta popularna, to już zwyczajnie nie cieszy mnie jej słuchanie.
    Jeszcze raz, podoba mi się, że ktoś piszący o muzyce i jakoś siedzący w temacie, ma odmienną opinię niż wszyscy i przynajmniej jedna osoba myśli trochę jak ja. Bo koniec konców, Trójkę szanuję za to co było, ale to co robią w tej stacji teraz... Szkoda, bo z taką historią mogliby naprawdę robić fajne duże rzeczy, a oni sobie tylko w swojej strefie bezpieczeństwa działają, ogłaszając, że robią tak, bo przecież TO WŁAŚNIE JEST DOBRA MUZYKA. Pink Floyd i wąs Niedźwiedzkiego 4ever!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się obiema rękami pod Twoimi oboma komentarzami ;) W Trójce cholernie brakuje świeżości - od lat ci sami ludzie, od lat ta sama muzyka, no i najgorsze w tym wszystkim jest to, że brak temu radiu jakichkolwiek perspektyw. Bo kto tam zrobi rewolucję, skoro wszyscy są w 100% przekonani o swojej zajebistości? Po cichu liczę, że młode pokolenie się zbuntuje, zamiast snobizmu wybierze szczerość "in your face" - taką w stylu mojego tekstu - i może uda się pogonić to całe towarzystwo z Myśliwieckiej do jakiegoś VOX FM czy Złotych Przebojów :D

      Ja w Warszawie słucham teraz przede wszystkim Czwórki i Radia Kampus, chociaż brakuje mi takiego radia, jakim kiedyś było Roxy - w 100% zafiksowanego na muzyce alternatywnej. Tam raczej klasyków w stylu AC/DC nie grali (co dla mnie było błogosławieństwem), ale powiem Ci, że "Recover" od CHVRCHES to właśnie tam po raz pierwszy usłyszałem. No i tak zaczęła się moja miłość do tego trio (ostatnio wystawiona na potężną próbę, bo 2 nowe single to totalnie niezjadliwa kaszana). Dzięki Roxy z nastolatka jarającego się "Ligą Hitów Radia Zet" :D stopniowo zmieniłem się w takiego osobnika, jakim jestem teraz. Obczaiłem Piczforki, obaczaiłem NME, Consequence of Sound i się zająłem głębszym hipsterstwem muzycznym :D

      Usuń
    2. Posłuchaj "Strefy rokendrola wolnej od angola", tam inne zasady panują

      Usuń
  5. Ciekawy wpis. Pierwszy raz spotykam się z tym, że ktoś narzeka na Trójkę. Dotychczas czytałam same negatywne komentarze o Esce, RMF FM itp. Fajnie spojrzeć na Trójkę z innego punktu widzenia.
    U mnie stację tę mam ustawioną w radiu w kuchni. Gdy sobie gotuję to włączam by coś mi tam w tle grało. Trochę wkurza mnie spora ilość przegadanych audycji (gdzie muzyka???), ale doceniam, że można tam usłyszeć też nie-singlowe numery. Do dzisiaj jestem w szoku, że puścili raz połowę ostatniej płyty Queens of the stone age.
    Pozdrawiam.

    Zapraszam na nową recenzję na http://the-rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja osobiście lubię posłuchać radia, ale najbardziej muzykę, choć czasem programy publicystyczne również. Nawet posiadam taki radioodbiornik z prawdziwego zdarzenia https://www.oleole.pl/radioodbiorniki.bhtml , bo jednak słuchanie przez telefon to nie to samo

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam swoje ulubione stacje radiowe, których słucham cały czas jadąc samochodem.

    OdpowiedzUsuń