2 marca 2014

ULUBIONE: Chvrches - The Mother We Share



Tej piosenki słucham codziennie od wielu miesięcy i jakoś zupełnie nie mogę się od niej oderwać. Dziesiątki odtworzeń, godziny nadstawiania uszu do tych samych melodii, słów, dźwięków, a "The Mother We Share" ciągle dostarcza mi wspaniałych emocji, nieporównywalnych z jakimkolwiek innym utworem nagranym w ciągu ostatnich lat. Co więc czyni tę piosenkę tak wyjątkową?

Już pierwsze dźwięki, jakie słyszymy - sample ślicznego, anielskiego głosu Lauren Mayberry - przygotowują nas do podróży w zupełnie inny świat; świat pełen harmonii, pięknych melodii i wspaniałych emocji. Z prawdziwym "rajem dla uszu" mamy jednak do czynienia dopiero, gdy narastające w tle dźwięki dochodzą do punktu kulminacyjnego, gdy odzywa się elektroniczna perkusja i wybija cztery mocno zaakcentowane uderzenia. Dopiero wtedy następuje wspaniała, zapierająca dech w piersiach eksplozja dźwięków, barw i emocji.

Epickie intro płynnie przechodzi w spokojniejszą, bardziej minimalistyczną zwrotkę. Bogactwo melodii ustępuje tu ożywczym dźwiękom syntezatora, które towarzyszą pierwszym frazom piosenki. Z każdego wyśpiewanego zdania, każdego słowa bije tutaj niczym niezmącona perfekcja. Wokal Lauren Mayberry - śliczny, niewinny, dziewczęcy - brzmi niezwykle ujmująco i szlachetnie. Jeszcze przed nadejściem refrenu słuchaczowi udziela się lekki, wdzięczny nastrój. Słodkie "oh oh oh" - chyba najbardziej chwytliwy fragment całej zwrotki - spokojnie rozweseliłoby nawet największego na świecie gbura.

45. sekunda to - przynajmniej dla mnie - początek nieba na Ziemi. Piękno refrenu, jego moc, melodyjność oraz siłę oddziaływania na słuchacza chyba najlepiej oddaje angielskie słowo anthemic. Harmonia przyjemnie plumkających w tle syntezatorów, rytmicznie wybijającej elektronicznej perkusji i wychodzącego na pierwszy plan głosu Lauren Mayberry jest czymś doskonałym w każdym calu. Wszystko brzmi tu nieprawdopodobnie przyjemnie, cudownie i świeżo. W prostych frazach zaczynających się od słów "And the mother we share..." zawarte jest coś niesamowicie autentycznego, ponadczasowego, wzbudzającego mnóstwo emocji.

Drugą zwrotkę utworu wzbogaca dodatkowa syntezatorowa linia melodyczna, refren zaś w drugim podejściu pozostaje niezmieniony - po co przecież zmieniać coś tak doskonałego? Następny fragment "The Mother We Share" to celowe zwolnienie kompozycji, skutkujące również zmianą jej charakteru. Robi się refleksyjnie i melancholijnie. W tle słychać motyw z intra utworu, który idealnie sprawdza się jako urozmaicenie tej części piosenki. Jeśli chodzi o warstwę liryczną, najbardziej zwracają tu uwagę frazy "And when it all fucks up, you put your head in my hands/ It's a souvenir for when you go-o-oh". Przekaz jest prosty, bezpośredni, ale niesie ze sobą potężny ładunek emocji - "kiedy wszystko się spierdoli, złóż głowę w moje dłonie - to będzie wspomnienie, kiedy odejdziesz".

Siła, z jaką po nastrojowej pauzie nadchodzi charakterystyczny, melodyjny refren, jest porażająca. Do harmonii pięknych dźwięków ze swoim wokalem dołącza syntezatorowy "mózg" Chvrches - Iain Cook. Jego przyjemny, wysoki wrzask rodem z kompozycji M83, dodając piosence jeszcze więcej mocy, energii i emocji, jest doskonałym dopełnieniem ślicznego głosu Lauren Mayberry. Ostatnie 25 sekund "The Mother We Share" to wspaniałe, przestrzenne rozwiązanie. Wybrzmiewają tu sample z początku utworu, słychać płynne dźwięki syntezatorów, na bliższy plan wysuwa się głos Iain'a, a całości towarzyszy mocno wyeksponowany bas. Ostatecznym zwieńczeniem kompozycji jest charakterystyczne, pełne lekkości "oh oh oh" - a więc dźwięki, które również otwierają piosenkę.

Całość "The Mother We Share" brzmi doskonale zarówno pod względem lirycznym, jak i - przede wszystkim - muzycznym. Utwór wprowadza słuchacza w błogi stan. Dostarcza niesamowitych emocji. Wzrusza. Daje ogromną przyjemność z każdego dźwięku, każdego zaśpiewanego słowa. Jest doskonałą, zapierającą dech w piersiach kompozycją płynnie przechodzącą z jednej syntezatorowej wyspy na drugą. Przy tych wszystkich wspaniałych cechach debiutancki singiel Chvrches jest też po prostu świetną popową piosenką - przebojową, błyskawicznie wpadającą w ucho i niewiarygodnie przystępną. Ach, uwielbiam ten utwór!

6 komentarzy:

  1. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, że ktoś o jednej piosence tyle napisał ;) I to napisał ciekawie i tak lekko. Przyjemnie się czytało. No i słuchało, bo nie mogłam odmówić sobie włączenia polecanego przez ciebie nagrania.

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli miałbym wybrać jakiś utwór z debiutanckiego krążka, który mi się podoba, to zdecydowanie jest to ten. :) I szacunek za szczegółowy opis!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli mam być szczera, to intro mi się podoba, ale głos wokalistki całkowicie mnie zniechęca do przesłuchania reszty. Nie jestem wielką fanką muzyki elektronicznej, wolę klasyczny rock. Pozdrawiam gorąco :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się refren :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny utwór, znakomicie przez Ciebie opisany. Nie mogę doczekać się kolejnych wpisów! :)

    Zapraszam na nową recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za ciepłe słowa i zapraszam ponownie ;)

      Usuń